Krajowe Zawody w Łodzi 2001
Dodane przez hekajek dnia 09 grudzień 2006 10:45:01
Moje wspomnienia z tegorocznych zawodów można określić jako smutne. Dlaczego smutne, żeby to wyjaśnić muszę opisać Wam, czym dla mnie jako instruktora i ratownika Polskiego Czerwonego Krzyża, jest ta impreza. Jest to święto, które podsumowuje rok pracy. Podczas zawodów spotykam ludzi z całej Polski, których widzę tylko raz do roku właśnie z okazji tej imprezy. Okazało się jednak, że organizatorzy w Łodzi postanowili zrobić z zawodów imprezę zamkniętą, ograniczyli liczbę kibiców do pięciu na drużynę z danego województwa, dodatkowo proponując im hotel, gdzie doba kosztowała za osobę 75 zł
Rozszerzona zawartość newsa
Ta cena skutecznie nas odstraszyła, gdy poprosiliśmy organizatorów o wskazanie lokalu o niższych cenach odpowiedzieli nam, że nie dysponują takim informacjami, a tak po za tym to w Łodzi jest drogo. Nie można było się oprzeć wrażeniu, że kibice i obserwatorzy z zewnątrz byli traktowani jako zbędny balast, którego należy się pozbyć. Udawało nam się jednak utrzymywać kontakt z drużyną, która to zdawała nam relacje z wydarzeń, i tak pierwszego dnia dowiedzieliśmy się, że całe zawody złożone są z 16 scenek. Od razu stwierdziliśmy jednogłośnie to maraton, a ratownicy zapewne ze zmęczenia nie będą rozróżniać poszkodowanych od sędziów. Pierwszego dnia poszliśmy spać trochę zdegustowani, zapytacie, a gdzie spaliśmy, i tu wielkie podziękowania dla GRM-u olsztyńskiego i Marka Maśluka, który udostępnił nam ich karetkę. Po nocy spędzonej na parkingu udaliśmy się do parku, gdzie miały odbyć się zawody, i od tej pory sytuacja zaczęła się poprawiać. Okazało się, że 16 scenek nie było problemem, gdyż co druga spełniała role rekreacyjnej, zawody przebiegały sprawnie. Scenki były pomysłowe, ponieważ drużyny nie nosiły przy sobie apteczek, na każdej scence drużyna musiała improwizować lub uzyskać materiały opatrunkowe, np: apteczkę samochodową. Pomysł promowany od zawodów krajowych w Warszawie 99 r. , czy najszczęśliwszy, można polemizować. Kilka słów o sędziach, jak co roku tak i te zawody odwiedzili ludzie, którzy popisywali się swoją niewiedzą tak skutecznie, że wypaczali sens oceniania. Można było odnieść wrażenie słuchając wypowiedzi tych osób, że ich zadaniem nie jest korygowanie błędów i punktowanie poprawnego wykonania, lecz udowodnienie każdemu zawodnikowi że nie ma racji i ratuje źle. Powróćmy do milszych tematów, ogłoszenia wyników. W sali ratusza na ul. Piotrkowskiej ogłoszono wyniki, miejsce i sposób w jaki przygotowano tą uroczystość sprawiły, że długo będę pamiętał (robiło wrażenie). Niż zdradzie Wam kto okazał się w tym roku najlepszym chciałbym powiedzieć że aby zająć czołowe miejsca w Polsce w tych zawodach trzeba się napracować. Kolejność w tym roku nie zaskoczyła a była następująca: 1) Łódź, 2) Wejherowo (LO im. Króla Jana III Sobieskiego), 3) Kraków (ubiegłoroczny zwycięzca), 4) Opole, 5) Olsztyn. Wróciliśmy do domu z drugim miejscem, ale z przekonaniem, że pomimo wszystko zamkniętość jaka towarzyszyła tym zawodom i niedostępność złamała podstawowe zasady, którymi kieruje się Czerwony Krzyż, i przez to święto jakim były dla mnie Zawody Krajowe zniżono do rangi jeszcze jednej imprezy, w której byłem świadkiem. Autor: Hekajek.