Zabieramy masę sprzętu (UFFF...na szczęście dysponujemy środkiem transportu). Już przed 13 po małych trudach dotarliśmy do Parku Miejskiego w Redzie. Rozstawiliśmy punkt medyczny, powitaliśmy kochaną ekipę z karetki, jeszcze tylko ostatnie spotkanie organizacyjne i możemy zaczynać:)
Podzieleni na patrole, wyposażeni w apteczki oraz sprzęt łączności ratownicy ruszyli na plac boju. Na początku było bardzo spokojnie. Pogoda bardzo nam dopisała (na szczęście nikt nie dostał udaru:)). Na scenie organizatorzy zapewnili wiele atrakcji dla dzieci oraz występy lokalnych zespołów. Dopiero później odbyło się wspólne oglądanie meczu Polska:Niemcy. Oj wtedy się działo... Polscy kibice szaleli, rzucali czym popadnie i niezbędna była interwencja ochrony. Bezpieczniej czuli się ratownicy przebywający się w punkcie. Jednakże i oni nie mieli tak spokojnie, gdyż co rusz byli odwiedzani przez poszkodowanych. Niektórych nawet 3 razy:) ręce mieliśmy pełne roboty, ale daliśmy radę:) Bo jak nie my to kto:)? Dużo drobnych ran, urazów kończyn, pomiarów ciśnień.Aby nie tracić sił do dalszej pracy, zostaliśmy wyposażeni w talony na jedzonko oraz inne specjały od pana Prezesa:). By było nam jeszcze wygodniej, zadbano o miękkie siedzenie w punkcie:) (szkoda, że tylko jedno)
Gdy mecz się zakończył, po dłuższym czasie pojawiła się gwiazda wieczoru- Boney M. Oj dłuuużyło się strasznie:/ Mieszkańcy Redy i okolic dzielnie oczekiwali na gwiazdę. My zmęczeni równi dzielnie wyczekiwaliśmy końca. Obstawa trochę się przedłużyła! Ok godz. 1:00 byliśmy spakowani i gotowi do drogi w kierunku magazynu. Tam sprawnie rozpakowaliśmy sprzęt i ruszyliśmy do domów (dziękujemy za transport:))
Teraz pora na podziękowania: dla was wszystkich i każdego z osobna:) Szczególnie dla tych, którzy mimo ciężkiego piątku i soboty przyszli z pomocą:). Dziękuje: Bartkowi, Karolinie, Stefci, Vaflowi, Kamilowi, Plastusiowi, Marcinowi, Arturowi, Ani, Robertowi, Karolowi (za tą chwile:)), Sylwii (za wsparcie, choć w formie rekreacyjnej:)), p. Andrzejowi oraz dr Ewie.
Do zobaczenia na kolejnej obstawie:)
Monika Sikora