Gdy wychodziłam na mój pierwszy patrol Paweł powiedział: „wysłuchajcie ludzi”. Pomyślałam sobie , że to nic takiego. Nie wiedziałam ,iż praktycznie każda twarz i każde słowo wryją się w moja pamięć . Zaczęło się już od pierwszej ulicy. Ludzie wylewali na nas swoją złość, strach, żal. Przeważnie nie mówiłam nic. Każde słowa jakie cisnęły się na język wydawały mi się puste i niestosowne. Cóż ja mogłam powiedzieć komuś , kto właśnie stracił wszystko? Że będzie lepiej? Wtedy to brzmiało prawie ironicznie. Milczałam więc i słuchałam. Dzisiaj myślę, że tamtym ludziom naprawdę potrzebny był wyrozumiały słuchacz a nie „dobre rady”. Po kilku dniach czułam spory ciężar bezsilności. Jednak to uczucie dość szybko minęło. Wystarczyło kilka uśmiechów i parę słów wdzięczności. Wiem , że nasza pomoc nie była duża, ale wrzuciliśmy w morze potrzeb swój grosz.
|