NUMER ALARMOWY GR 886 579 408
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nawigacja
Strona Główna
Galeria
Archiwum Zdjęć
Artykuły
Forum
Linki
Szukaj
Kalendarz
Download
Informacje o SIM:
Kim jesteśmy?
Co proponujemy
Kontakt
Wzorowy wolontariusz
Regulamin SIM PCK w Wejherowie
Kursy Pierwszej Pomocy
Mistrzostwa Pierwszej Pomocy
Informacje o GR:
Historia
PROJEKTY
Integracja-Gorączka Sobotniej Nocy
Podziękowania
Honorowi Dawcy Krwi PCK
Oddaj Krew
Działalność Klubu HDK PCK w Wejherowie
Szkolne Koła PCK
Działalność SK PCK
Wykaz SK PCK
Oddział Rejonowy PCK:
Oddział Rejonowy PCK w Wejherowie
KAMPANIA 1%

Chcesz nas wesprzeć ?

Kliknij tutaj !

Z góry dziękujemy

FACEBOOK
Motto

" Posiadanie wielkiego serca nie ma nic wspólnego z wartością twojego konta bankowego. Każdy ma coś, co może dać innym." - Barbara Bush (żona Georga H.W. Busha)

SPONSORZY




Kaszubski Bank Spółdzielczy

AUTO Brudniewicz













Nasi Przyjaciele
Oficjalna strona GR PCK Gdynia

Wejherowo - serwis informacyjny

Blog obozu w Garczynie

Klub HDK przy ZR PCK Wejherowo

SK PCK w Gim. nr 1 w Rumi

KS TYTANI Wejherowo
„Białe malowanie siebie nawzajem, a przy okazji i Czeczeni”
GRM WejherowoI tu znowu moja podróż zaczęła się na dworcu w Gdyni… Już na „dzień dobry” Bartek postanowił mnie przestraszyć. Całą ekipą (choć niezbyt dużą – 9 osób) wpakowaliśmy się do pociągu (oj, biedni pasażerowie). W ostatniej chwili dołączyła do nas Ania G., którą uratował telefon komórkowy… Po drodze kolejno dosiadali się do nas ludzie z Sopotu (aż jedna Aga) i Pruszcza Gdańskiego (przy tym ostatnim nie mogło obyć się bez krzyków). Dużą niespodziankę sprawiła nam Basia, która uprzednio poinformowała nas, że nie może jechać. W drodze naprawialiśmy moje różowe okulary, pochłonęło to sporo czasu i wysiłku… oraz rozbrajaliśmy plecak Moniki. Na dworcu w Kaliskach (Kaliskiej?) czekała na nas Ola M. z Krzyśkiem. Pierwsza rzecz – zakupy („Boguś, co Ty wiesz o XXXXX”). I znowu marsz laskiem do „obozu”. Z tym kojarzy mi się tylko jedno – słuchanie walkmana i beka z Bajką :) Na sam koniec ufundowaliśmy sobie bieg krótkodystansowy z plecakami – „kto pierwszy w Cieciorce”. I tak: 1. Bartek Paupa, 2. Kasia Gross, 3. Ewelina Baj. Cały dzień bolało mnie przez to kolano.
Zakwaterowani zostaliśmy w szkole. A do łazienki i WC szło się przez kuchnię… Po pysznym posiłku pomaszerowaliśmy do Czeczeni na wojnę. Tak tak, to była prawdziwie zacięta batalia. Uprzednio musieliśmy przebrać się w uniformy. Wiedziałam, że po malowaniu z moich spodni niewiele zostanie, więc poprosiłam ludzi, żeby podpisali mi się na nich markerami. W ruch poszła nawet finka. Potem oberwały też farbą. Znalazłam ją nie tylko na jeans’ach, była też na włosach, a nawet na staniku…
Po ciężkim boju – chwila oddechu. Wraz z Martą udałam się do „namiotu harcerzy” ;) Postanowiłyśmy rozejrzeć się trochę po krzakach wokół obozowiska i trafiłyśmy na pewne znalezisko… Ale było przy tym śmiechu. Przez dłuższy czas nie opuszczała nas głupawka. Nowe hasło – skarpetki.
Po naszym wyjeździe 16.08 to miejsce troszkę się zmieniło. Pole namiotowe wyglądało dosyć łyso bez namiotów. Na szczęście pozostało palenisko, bo wieczór mieliśmy spędzić właśnie przy ognisku. Należało więc wybrać się do dżungli po chrust. Transportowaliśmy go na „noszach” i na „taczce”. Miałam zaszczyt rozpalić ognisko i go pilnować (przy okazji pobawiłam się latającymi chusteczkami…). Gdy tak sobie siedzieliśmy to było całkiem miło, ale najlepiej zrobiło się po wyłączeniu muzy, która leciała z głośników i pewnie nie dawała okolicy spać (tak, to znowu my – PCK, strzeż się Cieciorko). Graniem zajęła się nasza nadworna gitarzystka – Monika. I były kiełbaski i XXXX ;) bezalkoholowe.
Po ugaszeniu płomieni i Iskierce poszliśmy do szkoły. Było już późno, ale kto tam myślał o spaniu?! Na pewno nie Robert, który prawie całą noc raczył nas dźwiękami z mp3. W międzyczasie do moich spodni dorwała się Bajka z nożem… Nogi mam na szczęście całe ;) W pokoju, gdzie siedziała część ekipy toczyły się raz żywe, raz mniej żywe rozmowy o wszystkim i o niczym. W końcu po 4 rano ktoś mądry zaproponował pójście lulu. Część z nas spała w salkach – na łóżkach, bądź podłogach, a część na korytarzu. W pewnym momencie (ale na krótko) zrodził się pomysł spania na dworze… Pochrapałam sobie może ze 4 godzinki, bo mój sen musiała przerwać Aga ciągnąca mnie za nogę i oznajmiająca, że przyjechał Jarek, albo śmiech Ani i krzyki Bartka… Ale jakoś dziwnie byłam wypoczęta.
Po śniadanku część z nas poszła na teleexpress do kościoła w Kaliskach. Po drodze popiszczałyśmy sobie z Kasią P. na widok pająków i pajęczyn (brrr…). Na koniec naszego pobytu trzeba było jeszcze spalić „resztki” gazet. Podyskutowaliśmy też na temat celów kształcenia. Potem zdjęcia przy „słodkiej dziurce” i powrót, podczas którego można było usłyszeć chóralne śpiewy – mój i Kasi P ;) W pociągu urządziliśmy sobie obozowisko, leżeliśmy na podłodze i na schodach, wygłupialiśmy się, śpiewaliśmy. Pan z rowerem pewnie modlił się, aby pociąg jak najszybciej dotarł do Tczewa. Tu przesiadaliśmy się na pociąg do Gdyni. Obóz przeniósł się więc na peron, a z niego do kolejki. I tak jakoś dojechaliśmy do naszych nudnych domków… Właśnie przypomniałam sobie, że nie wypakowałam jeszcze wszystkich bagaży… upsss.
Następne spotkanie – nieoficjalne (knedle 20-21.09) i oficjalne (warsztaty 27-29.09). To narka. Pozdroofka i podziękowania dla wytrwałych, którzy postanowili raz jeszcze pojechać do naszej Cieciorki. Kasiu – przepraszam za bluzkę =) Rafał – dzięki za ususzenie kwiatków =)

Kasia G. vel „Złotówka” vel „3,50”
slonko-84@wp.pl

Dodane przez hekajek dnia 09 grudzień 2006 11:56:470 Komentarzy ˇ 2154 Czytań - Drukuj
Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych Użytkowników.

Proszę się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny.

Brak ocen.