Dzień przyjazdu:
Po małych problemach z dojazdem (na głównym dworcu kolejowym w Rzymie nikt nie zna angielskiego, a wbrew pozorom stacja nr 2EST nie ma nic wspólnego ze stacją nr2) dotarłam do intrygującego Viterbo. Hotel, w którym odbyło się szkolenie został przerobiony ze starego klasztoru, w którym wiele czasu spędzali papieże (w moim pokoju prawdopodobnie Puis IX) - toteż sale i korytarze były ogromne, kamienne, a w auli wykładowej nad projektorem widniał anielski fresk. Wieczór spędziliśmy na zabawach integracyjnych polegających głównie na zapamiętywaniu imion i zapoznaliśmy się z planem na następny dzień.
Dzień 1:
Zaczęliśmy od krótkiego Energizera na obudzenie - pamiętacie zabawę w księżniczki? ;) Później tzw. Group Building: jak przejść na 10 różnych sposobów z punktu A do B bez dotykania podłoża, stworzenie z własnych ciał atlasu i pantomima opisująca element naszego kraju (dopiero po fakcie uznałysmy, że lepiej było pokazać Małysza niż Chopina), Mission Impossible, czyli 15 przeróżnych zadań typu budowa papierowej wieży, obliczenie wysokości całej grupy i odległości brakującej nam do księżyca, sznur skarpetek, ułożenie piosenki we wszystkich językach.
Po integracji i lunchu przeszliśmy do Oraganizations' Bazaar - za pomocą kolorowych pisaków, kleju i materiałów, które przywieźliśmy z domu robiliśmy plakaty reprezentujące nasze organizacje, następnie obkleiliśmy nimi aulę naokoło i prezentowaliśmy czym się zajmujemy. Tu nie zabrakło różnorodności :)
Po bazarze podzielono nas na mniejsze grupy dyskusyjne. Omawialiśmy jak i czy radzimy sobie w naszych organizacjach z takimi zagadanieniami jak: wykluczenie społeczne, zachęcanie członków do nowych inicjatyw oraz werbowanie nowych, różnorodność środowiskowa członków grupy i adresatów przedsięwzięć. Szczególnie z drugiego zagadnienia wysnulismy ciekawe wnioski.
Na zakończenie dnia, zorganizowaliśmy Intercultural Evening, wszystkie kraje przywiozły regionalne smakołyki, oczywiście krótko je zaprezentowaliśmy i degustowaliśmy, ale kluczowe były tutaj nieformalne rozmowy w miłej atmosferze.
Dzień 2:
Po śniadaniu (a warto wspomieć, że prawie każdy posiłek tu składał się z 4 dań (!) i deseru (mmm...)), zostaliśmy podzieleni na 3 grupy do Intercultural Learning - Theory & Practice. Dano nam dwie godziny na dotarcie do centrum miasta i przeprowadzenie na conajmniej 5 osobach kwestionariusza na temat zarówno Viterbo jak i ich prywatnego życia i marzeń. Jak wspomniałam, mało kto zna angielski, więc posiadanie w grupie Soni z Francji, która znała włoski było bardzo przydatne. Mieszkańcy byli niezwykle otwarci. Najciekawsze stwierdzenia " If you win a lot of money at one time - it's DEVIL!", "Youth are everyone, who can do everything they want - even take drugs" ;) Poza tym wystarczy, że pogadasz z kimś minutę i już nie istnieje cos takiego jak bariera odległości - uszczypnięcie policzka to najmniejszy gest przyjaźni. Zabawę podsumowaliśmy wypełniając kołowy schemat 3 kroków: Fakty (czyli konkretna wyniesiona wiedza), Odczucia (jak się zmieniały) i Nauka (jakie ogólne wnioski i przemyślenia wynieśliśmy).
Po lunchu podzieliliśmy się na 3 grupy. Każda dostała jeden z rodzajów nauczania, jego definicję i pytania do dyskusji. Mieliśmy godzinę na nagranie minutowego filmiku przedstawiającego zagadnienie. Nasza grupka dostała Non-Formal Education i zagadnienia o rolę nauczyciela w takim nauczaniu, miejsce nauki, tematykę oraz rezultat jej stosowania.
Wyjście na słoneczny ogródek z fontanną na środku (wspominałam, że we Włoszech jest środek wiosny? :)) nie sprzyjało wykonywaniu zadania. W ostateczności, po jedynych małych sprzeczkach, filmik powstał na 5 min. przed upływem czasu - istotę tej formy edukacji na szczęście pokazywał. Przy prezentowaniu, okazało się, że nie do końca jasna jest różnica między Informal a Non-formal education (odkryłam, że w Polsce chyba nawet nie mamy odpowiednika Non-formal education - edukacja non-formalna?). Poznaliśmy model nauczania na podstawie schematu góry lodowej.
Wieczorem pojechaliśmy na wycieczkę krajoznawczą po najstarszych zakątkach Viterbo, zakończoną kolacją na mieście.
Dzień 3:
Odwiedził nad Giovanii pracujący dla włoskiej Narodowej Agencji programu MŁODZIEŻ W DZIAŁANIU i opowiedział nam o priorytetach oraz akcjach programu. Zaraz po teorii udaliśmy się do sali w jednej ze starszych części miasta, aby zapoznać się z pracą włoskiej organizacji młodzieżowej. Jej szef opowiedział nam o projekcie wymiany młodzieży na temat pracy mediów, którą zorganizowali w czasie przerwy świąteczniej z kilkoma krajami europejskimi oraz o ich pomocy w organizacji średniowiecznego festiwalu na kilku uliczkach Viterbo. Potem przyjechał 'człowiek Arlekin' - niesamowity artysta, dyrektor rzymskiego teatru współpracujący z organizacją. Mimo, że nie znał angielskiego, ustawił nas w okręgu i odegrał pantomimę, w której był na tyle przekonywujący, że wciągnął do zabawy kilkoro z nas (w tym mnie jako pierwszą :P).
Po obiedzie (z makaronem można zrobić wszystko w każdym stanie skupienia!) stworzyliśmy plakaty odpowiadające na pytania: co dają międzynarodowe projekty młodzieżowe młodym ludziom,pracownikom młodzieżowym,organizacjom oraz lokalnej społeczności, aby podsumować całą zdobytą podczas szkolenia wiedzę i wysnuć wnioski przydatne w przyszłości.
Seminarium zakończyło Farewell Party - a co się na nim działo, niech pozostanie tajemnicą ;)
Polecam każdemu aplikację na tego typu seminarium. Wspaniali ludzie, bardzo przydatna wiedza, zwiedzanie, kupa dobrej zabawy i pozytywnych emocji, a konieczność posługiwania się 24h/dobę j.angielskim sprawiła, że po dwóch dniach śniłam i myślałam w tym języku :P - same korzyści.
Naprawdę warto zorganizować międzynarodową wymianę młodzieży w obrębie naszej grupy - do dzieła! :)
NATALIA CHAMERA