Zacznijmy od tego, co się działo w pociągu, a działo się, były śpiewy, wiwaty, powitania, wszyscy się ściskali, aż przybyliśmy do Kalisk. Potem tylko 4 kilometry do Cieciorki i jesteśmy. Co można robić po długiej podróży, a no jeść. Tu właśnie nastąpią pierwsze podziękowania: dla Oli za przygotowanie obiadków w Sobotę i Niedzielę, jakie to było pyszne, tylko ten wie kto to jadł, reszcie pozostaje obejść się smakiem. Z pełnymi brzuszkami, uzbrojeni w wałki i pędzle w czapkach na głowie ruszyliśmy na „Czeczenie”. Bój był zacięty, każdy walczył na swój sposób, farba lała się z każdej strony, wiele ubrań poległo, po około dwóch godzinach opór został przezwyciężony, pomieszczenie było białe! Dla uczczenia zwycięstwa została zorganizowana wieczorna impreza, i tu następne podziękowania dla Kasi Gross za rozpalenie ogniska, Krzysiowi za skuteczne zwęglanie kiełbasek, Monice za umiejętne używanie instrumentu zwanego gitarą, wszystkim biesiadnikom za chóralne śpiewy. Po jakimś czasie impreza przeniosła się do budynku, gdzie Robert skutecznie najnowszymi przebojami utrzymywał całe towarzystwo w stanie gotowości. Rano mniej więcej o godzinie szóstej nawiedził nas Jarek i dla niego wielkie brawa, bo komu chciałoby się wstawać o czwartej rano by spotkać się w Cieciorce. Reszta dnia minęła w atmosferze przyjaźni i ogólnego zrozumienia, jednym z zajęć było obieranie ziemniaków przy obecności duszka nawiedzającego teren obozu. Na sam koniec kilka zdjęć dla upamiętnienia tych wydarzeń i do domu.
Za udział w operacji „Malarz” chciałbym podziękować następującym osobą : Marcie ( za głośny śmiech ), Baśce, Andrzejowi, Ani G ( za poraną pobudkę ), Ewelinie, Monice, Rafałowi, Michałowi ( za targanie farby), Oli, Ani P, Katarzynie G, Agnieszce ( za „Cieciorkę w pomidorach” ), Krzysiowi, Marcinowi, Gosi, Hani, Magdzie, Kasi P, Jarkowi (za dojechanie).
Do zobaczenia na warsztatach 27-29 września w Rumi .
Hekajek
|